Berlin - dzień pierwszy, odcinek pierwszy!

Tuż po tym jak dostałyśmy się do centrum Berlina zdałyśmy sobie sprawę, że jest zdecydowanie zbyt gorąco jak na tak wczesną porę. To znaczy, ja sobie zdałam z tego sprawę, gdyż Olka zachowując się niezwykle chytrze, zmieniła długie spodnie na krótkie w łazience na stacji autobusów i jej ten upał nie przeszkadzał. Ja, jak to wielka ciamajda, oczywiście nie wpadłam na taki pomysł, dlatego o godzinie ósmej przemierzałyśmy objuczone ulicę Kurfürstendamm w poszukiwaniu miejsca z klimatyzacją, gdzie mogłybyśmy zjeść śniadanie. Po drodze zahaczyłyśmy o kościół Kaiser Wilhelm, który wyglądał nieco inaczej, niż się spodziewałyśmy. Wiedziałam, że został zburzony w czasie bombardowania podczas wojny, ale nie wiedziałam, że jego wygląd został aż tak zmieniony - nie było śladu po wieżach. Głód dokuczał nam coraz bardziej, także rozwikłanie zagadki kościoła zostawiłyśmy komu innemu, a my z desperacją w oczach udałyśmy się tam, gdzie widniały napisy typu "Restaurant". Jednak o ósmej rano większość miejsc była jeszcze zamknięta, także wylądowałyśmy w Starbucksie. Wiem, beznadzieja, mieć tyle ciekawych miejsc, a jeść śniadanie w Starbucksie. Jednak pilnie potrzebowałyśmy klimatyzacji i jedzenia, także z żalem złożyłyśmy zamówienie u pracującej za kontuarem dziewczyny, która okazała się Polką.

 Jak tylko zjadłyśmy, ja zdecydowałam się zrobić użytek ze starbucksowej łazienki i również przebrałam spodnie, po czym ruszyłyśmy w dalszą drogę, do sklepu z elektroniką, gdyż okazało się, że moja karta pamięci wysiada po kilkudziesięciu zdjęciach. Droga oczywiście nie była zbyt prosta, gdyż musiałyśmy się zatrzymywać co kilkanaście metrów, abym mogła sfotografować wszystkie krzesła, które wydały mi się wystarczająco interesujące, aby jeszcze bardziej obciążyć moją kartę pamięci. 
Wydawszy  kolejne miliony monet w Saturnie, pomaszerowałyśmy w stronę Ogrodu Zoologicznego. Oglądnie zwierzaków za kratami nie było jednak naszym celem, tylko muzeum fotografii (klimatyzowane!) ze stałą wystawą prac Helmuta Newtona, a także François-Marie Banier, którą uwielbiam w każdym calu. Muzeum mnie całkowicie zachwyciło, zwłaszcza zdjęcia wspomnianej wyżej pani. Co prawda nie mam jakoś dużo zdjęć z owego muzeum, bo (o, ironio!) panował tam zakaz robienia zdjęć. I leżenia na zimnych ławkach, jak przekonała się Olka. Reasumując, spędziłyśmy tak jakieś trzy godziny. Kiedy w końcu zdecydowałyśmy się, że należy już wyjść, nie wiedziałyśmy, że temperatura na zewnątrz wzrosła jakieś półtora raza. Gdybyśmy to wiedziały, to jestem prawie pewna, że nie wyszłybyśmy z tego klimatyzowanego budynku, pełnego miejsc, na których można siąść i zrzucić kilka kilo plecaka z pleców przez następne kilkanaście godzin.



W momencie, w którym otworzyłyśmy ciężkie drzwi muzeum upał uderzył nas w twarz - i wierzcie mi, uderzenie to było tak bolesne, że doprowadziło do tego, iż zdecydowałyśmy się udać do hostelu, żeby umyć się i zostawić plecaki, zamiast iść coś zjeść. Kto mnie zna, ten wie, że jest to z mojej strony naprawdę duże poświęcenie, bo ja posiłków nigdy nie omijam, nawet jak jest mi gorąco i ciężko na duszy i ciele. 
Upał jednak doprowadził do tego, że kupiłyśmy bilety i kilkanaście minut później byłyśmy w trakcie wędrówki rozmaitymi U-Bahn'ami i S-Bahn'ami na ulicę Karl-Marx, gdzie to usytuowany był nasz hostel. I jak trzy siostry o Moskiwie, tak my marzyłyśmy o prysznicu. Lodowatym prysznicu.


Karolina Ramos

Born in 1994 in Poland. Constantly spending money on traveling.

3 komentarze:

  1. Jestem oczarowana fotografiami! Z jakim sprzętem działasz w terenie? Lubię takie z rybim okiem. Zdaję sobie sprawę z tego bólu spowodowanego buchającym żarem z zewnątrz. Nic przyjemnego ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Tak bardzo ciekawie piszesz, że nie mogę się opszeć by Cię zaobserwować i dodać do mojej listy ulubionych blogów :)

      Usuń
  2. Kościół jest remontowany, dlatego jest zasłonięty;) Tylko wieża wystaje.
    Trafiam ostatnio na wiele postów z Berlina, uwielbiam to miasto, jestem tu już od kilku tygodni. Twoje zdjęcia zachwycają! Ooo tak, muzeum fotografii jest świetne!

    OdpowiedzUsuń